Koszmary z rundy jesiennej powróciły...
Nie tak wszyscy wyobrażali sobie mecz rewanżowy pomiędzy Dębem a UKS-em Huta Przemków, gospodarze chcieli rewanżu za porażkę w rundzie jesiennej i liczyli na punkty w tym meczu, wyższa pozycja w lidze gra na własnym boisku to kilka powodów dla których warto było liczyć na wygraną dębowych, jednak jak to zwykle w futbolu bywa murawa weryfikuje wszystko.
Dębowi do spotkania przystąpili bez dwóch defensorów, Barełkowski zmaga się z kontuzją kolana zaś Kądzioła przegrał z grypą, w miejsce tego pierwszego na placu gry pojawił się Bienia, reszta składu bez zmian. Mecz rozpoczyna się dobrze dla siedliszczan którzy pewnie weszli w to spotkanie, goście z Przemkowa także rozpoczęli nie najgorzej ten mecz i można było oglądać ciekawe zawody od początku tego meczu. Oba zespoły nastawiły się na atak jednak jedni i drudzy nie potrafili odnaleźć drogi do bramki rywali, w szeregach Dębu szwankowała skuteczność i brak było spokoju pod bramką Huty, goście najlepszą okazję mieli po dośrodkowaniu w pole karne gdzie piłkę z linii bramkowej wybił Akacki. Ta część gry spotkania upłynęła pod dyktando dobrej gry obu ekip jednak to dębowi pozostawili po sobie lepsze wrażenia i można było liczyć że po zmianie stron coś wpadnie do sieci.
Na drugą połowę wychodzimy bez zmian kadrowych, gra nie ulega zmianie z tym że teraz siedliszczanie narzucili jeszcze bardziej rywalowi swój styl gry, dobre akcje w ataku powodowały co raz więcej zagrożenia pod bramką Huty a po strzałach Lazarka czy Horbala piłka tylko w sobie wiadomy sposób nie wpadała do bramki. W tej połowie Huta nie potrafiła już tak atakować Naszej bramki przez co grała głównie z tyłu na dodatek w 58 minucie sędzia tego meczu wyrzucił z placu gry Patryka Żywokarta z drugą żółtą kartkę. Dąb miał teraz przewagę jednego zawodnika i teraz to już obowiązkiem było wykorzystać taką sytuację, niestety po tej kartce gra nie tyle osłabła co stała się niedokładna w naszym wykonaniu dodatkowo w 68 minucie Bienia decyduje się na rajd pod pole karne Huty gdzie traci piłkę na 25 metrze idzie kontra i co.....? Przemków wychodzi na prowadzenie 1-0 po golu Mateusza Pietrzyka, w tej sytuacji Baziewski mógł zachować się o wiele lepiej. Zostało ponad 20 minut gry i nic do stracenia, jednak próby naszego zespołu były mało dopracowane a czasami zabrakło "chłodnej głowy" pod polem karnym rywala, goście mądrze bronili czekając na swoją szansę bo taką musieli otrzymać od drużyny która chce odrobić straty za wszelką cenę. Szansa taka nadeszła w doliczonym czasie gry i po kolejnej kontrze Pietrzyk ustalił wynik meczu na 2-0 i było po zawodach. W 82 minucie Bienia jeszcze został ukarany czerwoną kartką za zatrzymanie kontry Huty więc oba zespoły kończyły w 10.
Po tym meczu można zadać sobie pytanie które w rundzie jesiennej było często na tapecie w Naszej ekipie....jak to możliwe? Graliśmy lepiej, prowadziliśmy grę mieliśmy mecz pod kontrolą a przegraliśmy po raz kolejny, błędy indywidualne może pośpiech to tylko główne powody tego jak to spotkanie się zakończyło. Teraz czas na analizę tego meczu i jedziemy dalej a rywal będzie mocniejszy.
Komentarze